Kategorie

Archiwum

23.08.2013

...Giń rowerzysto...

     Nie ma niczego przyjemniejszego latem, niż ranna przejażdżka rowerem po mojej miejscowości. Pomimo tego, że ścieżek rowerowych mamy jak na lekarstwo (miasto opublikowało niedawno plany zwiększenia ich ilości, ale zlokalizowane są niekoniecznie w bliskiej odległości mojego domu).

     Jedyna rzecz, która spędza mi sen z powiek, to rozglądanie czy gdzieś nie czai się w zaroślach straż miejska polująca na takich biednych rowerzystów jak ja – jadących nieskrępowanie chodnikiem.

     W tym roku co rusz słyszy się o wzmożonej nagonce stróży prawa na łamiących przepisy rowerzystów. Według 26 artykułu kodeksu ruchu drogowego jazda rowerem po chodniku jest zabroniona. Ów kodeks przewiduje jednak kilka wyjątków od tego zakazu w artykule 33: 

„Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
     1. opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem,
     2. szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów,
     3. warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła)”

     Niestety na mojej trasie rowerowej jest ograniczenie do 50 km/h a miejscami nawet większe. Tylko co z tego skoro mało który kierowca stosuje się do ograniczeń?! Dziś znów mijał mnie na głównej drodze pojazd pędzący spokojnie 80 – 90 km/h!! Szerokość chodnika woła czasami o pomstę do nieba, a co dopiero wymagać takiej ogromnej szerokości?! W śniegu i deszczu jazda jest nieszczególnie przyjemna, więc najczęściej odpuszczam sobie. 

     Jestem osobą, która z reguły zwraca uwagę na przepisy i stara się ich przestrzegać. Opisana sytuacja jest jedną z niewielu, przy której nie będę ryzykować swoim życiem, aby żyć w zgodzie z poczuciem moralnym. O tym, że jazda po drodze jest niebezpieczna najlepiej świadczą statystyki – a te są nieubłagane. Rocznie w starciach samochód – rowerzysta ginie ponad 500 rowerzystów. Pięciuset!! Nie zamierzam być jednym z nich!! Czy ktoś widział kiedyś jak wyglądają statystyki w starciu pieszy – rowerzysta? Nie słyszałam nigdy o żadnym śmiertelnym wypadku. Nie muszę już chyba wspominać o tym, jak denerwujący są dla kierowców samochodów rowerzyści. Sama nim jestem i klnę na czym świat stoi kiedy jakiś jedzie 20 km/h, a nie ma warunków żeby go wyprzedzić. 

     Jazda na rowerze powinna być przyjemnością a nie obawą o zdrowie i życie. Inną kwestią jest oczywiście zachowanie rowerzystów na chodnikach. Również artykuł 33 KRD o tym stanowi: „kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.” Niedopuszczalne jest jechanie chodnikiem na złamanie karku, slalomem mijając napotkanych przechodniów, strasząc dzieci i płosząc zwierzęta. Takie osoby powinny być karane, ponieważ muszą pamiętać, że chodnik jest przede wszystkim dla pieszych! Jak można jednak karać osoby takie jak ja, które nie szaleją z prędkością (przyśpieszam oczywiście kiedy widzę, że chodnik mam cały dla siebie), a mijanych pieszych proszę o zrobienie mi miejsca i dziękuję kiedy to uczynią. 

     Czuję się zniechęcana do jazdy na rowerze pomimo tak wielkiego nacisku kładącego, w Polsce, na aktywne spędzanie czasu. Nic nie poradzę na to, że w mojej okolicy nie ma parków, lasów, ani ścieżek rowerowych. Ooo przepraszam mam jedną ścieżkę. Liczy może z 3 km, ale nie mogę mówić, że władze miejskie nie przygotowały mi miejsca do jazdy. Mogę przecież po tym odcinku jeździć tam i z powrotem aż się zmęczę, a potem dopchać rower do domu ponieważ droga rowerowa kończy się w połowie główniej ulicy.

Źródło:google.pl.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz