Kategorie

Archiwum

16.08.2013

...Jezioro Czorsztyńskie - dzień III...

     Ranek zaczął się tak jak zwykle... Wstaliśmy po 7, żeby zdążyć na śniadanie o 8. W planie dziś była Polana Szymoszkowa, lecz po dłuższych przemyśleniach, zdecydowaliśmy, że basen geotermalny z temperaturą wody 30 stopni Celsjusza mija się z celem, jeżeli temperatura powietrza wynosi 7 stopni więcej. W związku z tym przyśpieszyliśmy nasze plany i wybraliśmy się w Pieniny. Początkowo strasznie krążyliśmy, ponieważ okazało się, że wszystko co nas interesowało znajdowało się w Niedzicy, a nie w Czorsztynie.


 Widok na zamek w Czorsztynie.

Zamek w Czorsztynie. 

 Niedzicki zamek.



     Upał dawał nam się mocno we znaki, więc z chęcią powitaliśmy budki serwujące lody, shake'i i granity. Jeszcze lepiej zapowiadała się wizja statku i leżenia plackiem na plaży nad jeziorem. Niestety na miejscu troszkę rozczarowaliśmy się widokiem owej plaży. Nigdy nie lubiłam przesadnych tłumów w moim bliskim otoczeniu, więc bardzo się zmartwiłam kiedy okazało się, że na plaży nie da się położyć nawet palca, gdyż oblegała ją masa ludzi.


 Konkurencja dla naszego statku!!


Mega zatłoczona plaża, gdzie tu się położyć??

     Poszliśmy więc zobaczyć jak wygląda kwestia rejsu statkiem. Nie było lepiej... Musieliśmy czekać ponad godzinę na statek, na który wykupiliśmy miejsca. Postanowiliśmy ten wolny czas wykorzystać na spożycie granity i siedzenie na "plaży". Właśnie tak zrobiliśmy... Słoneczko miło prażyło, a w koło panował nieopisany zgiełk i płacz dzieci... Jednym słowem - zgroza.


 

     Wreszcie przyszedł czas na wejście na pokład, co również nie było proste, bo przecież jak przyszliśmy 20 minut przed czasem, to była już kolejka ludzi gotowych do przeprowadzenia abordażu. Ze względu na to, że jestem mała i szczupła dostałam specjalne zadanie zajęcia miejsc - z czego wywiązałam się bardzo dobrze. Dan natomiast, ze względu na swoją masę, pełnił rolę tragarza naszych tobołów (2 plecaki i nadnaturalnej wielkości cyfrówka firmy Sony). Prawie godzinkę pływaliśmy po jeziorze, które okazało się dużo większe aniżeli sądziłam. Byłam naprawdę zadowolona, ponieważ ten punkt programu został zaplanowany specjalnie dla mnie, gdyż uwielbiam pływać statkami spacerowymi, co Dan zauważył na wycieczce zarówno w Kazimierzu, jak i w Sandomierzu. Ze statku rozciągał się piękny widok na Pieniny oraz na dwa zamki, jeden w Czorsztynie, drugi w Niedzicy. Pomiędzy wspomnianymi zamkami kursują gondolki, które umożliwiają turystom zwiedzanie obydwu zamków, znajdujących się na przeciwległych brzegach jeziora.


Taksówki wodne.


     Po rejsie nie zostało nam już wiele atrakcji w Niedzicy. Poszliśmy pooglądać z bliska zamek, który mogliśmy podziwiać ze statku i pod którym pływaliśmy. Nie mieliśmy ochoty zwiedzać zamku, widząc ile ludzi zmierza w jego kierunku. Miałam dosyć tłumów, dosyć słońca i dosyć moich adidasów, które miałam na nogach.


 Statki - to co Sadi lubi najbardziej!!








 Widok na żaglówki na jeziorze Czorsztyńskim.









     W drodze powrotnej postanowiliśmy popodziwiać widok na Rysy, które planujemy w najbliższym czasie zdobyć. Znałam idealne miejscu ku temu - Głodówka. To miejscowość, która liczy może z 5 domów mieszkalnych, restauracje, dwa stoiska z oscypkami, przystanek autobusowy i niesamowity widok na Tatry. Znam to miejsce, ponieważ wiele lat temu, zatrzymywałam się tutaj z rodzicami, żeby uciec od zgiełku zatłoczonego Zakopca. Przez 10 lat nic się tam nie zmieniło, nawet dałabym głowę za to, że babcia z oscypkami to ta sama, co kiedyś. Chwilkę odpoczęliśmy, napawając się pięknymi widokami, zakupiliśmy serki i pomknęliśmy do Poronina.


 Widok na wysokie Tatry.




 Głodówka - często tu nocowałam w dzieciństwie.


 



     Wieczorkiem oczywiście zaliczyliśmy Krupówki, gdzie uraczyliśmy się obiadkiem i zakupiliśmy połowę zapasu Oshee w Tesco.

Koszty:

Granita 3 zł.
Shake 4 zł.
Statek wycieczkowy dookoła jeziora 14 zł normalny, 12 zł ulgowy (nie obejmuje studentów).
Gondole 10 zł w dwie strony, 7 zł w jedna - normalne, ulgowe 8 i 5 zł.
Obiad 15 zł na osobę.


Photos by Dan & Sadi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz