Za mną dwa rewelacyjne dni!! Jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły położyć się do łóżka, ale za to bardzo zadowolona:D Od momentu, w którym dowiedziałam się, że w katowickim Spodku odbędzie się kolejny w turze, turniej WTA wiedziałam, że nie może mnie tam zabraknąć:D Przeprowadziłam szybką rekrutację, osoby towarzyszącej ( ups oberwie mi się za to:D), liczba wybranych osób = 1, liczba osób biorących udział w rekrutacji = 1:D Tak więc, bilety kupione, towarzystwo przekonane - że to będzie booooooski dzień:D Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to tylko połowa mojego szczęścia:D
Tydzień przed imprezą, Sonia przekazała mi cudowną informację, że 9 kwietnia Agnieszka Radwańska zagra mecz pokazowy!! A ja miałam bilety na 8 kwietnia!!!!!!!! Po podniesieniu głośnego alarmu, usłyszałam "a co to za problem? Kup bilety też na wtorek..." JUHU!!
W ten oto sposób, poniedziałek i wtorek spędziłam z kumplem w Spodku:D Zabezpieczeni w plecak pełen słodyczy
i soczków ruszyliśmy na podbój Spodka:D
Poniedziałek zaczął się średnio, bo zajęciami w szkole. W związku z tym, że nie byłam się już w stanie na niczym innym skupić, poza tenisem, zajęcia wlekły mi się okrutnie. W rezultacie, całe półtora godziny wisiałam na demotywatorach:D Później szybciutka kawka z Sonia i już byłam w drodze do Katowic:D Prawie an skrzydłach pokonałam całą drogę do Spodka:D Po zapoznaniu się z ofertą wszystkich straganów, wreszcie znaleźliśmy nasze miejsca na widowni:) Widok okazał się pierwszorzędny:) Pierwszy mecz przeleciał nam, na rozglądaniu się, wierceniu i tłumaczeniu reguł gry ( ew. jeszcze na dokładnym skomentowaniu ubioru tenisistek:D).
Oczywiście poszliśmy zapoznać się z wszystkimi atrakcjami, które były dostępny w holu. Udzieliliśmy wywiadów, wypełniliśmy ankiety przedstawicielką z Taurona i rozprostowaliśmy nogi. Potem było już tylko lepiej, zwróciliśmy szczególną uwagę na panów fotografów:D Każdy kolejny, który wchodził na płytę Spodka, zjawiał się z większym obiektywem:D Cóż... jest to jakiś sposób, żeby zrekompensować sobie pewne.... niedostatki:D Niemniej jednak miałam swojego ulubionego pana, w zielonych gaciach i z przenośnym krzesełkiem:D
Atrakcją dnia były mecze pokazowe, ale mistrzem drugiego planu był gość, który w momencie ogłoszenia, że nazwisko jednego z zawodników jest źle napisane, krzyknąć z całej piersi - "Kubot przez ó!!":D Szacun:D
Myślałam,że prawie 12 godzin siedzenia na widowni, doprowadzi nas do szału, a tu niespodzianka:D Przed północą ciężko było zebrać się do domu!! Oferta Shake'a z Maca, wydawała mi się wyjątkowo kosząca szczególnie, że jeszcze nigdy tak późno go nie piłam/jadłam:D Dzień udał się rewelacyjnie!! Pomimo zmęczenia, mój uśmiech nie znikał jeszcze przez długi czas po powrocie do domu:)
Drugi dzień był jeszcze zabawniejszy:) Zwlekłam się z łóżka ledwo żywa po 4 godzinach snu, umyłam się ubrałam, nawet fikuśnie uczesałam... jak zwykle byłam gotowa godzinę przed wyjściem. W pewnym momencie piszczy telefon, a mój tenisowy partner pyta, czy może spać jeszcze z dwie godziny?:D Ehh i masz babo kotlet:D Co zrobiłam?? Zgodziłam się i walnęłam się do łóżka:D Po 1.5 godziny, nie mogę powiedzieć, żebym była bardziej wyspana, ale czułam się o niebo lepiej:) Z nowym zapasem sił, włączyłam audiobooka Harrego Pottera i pojechałam do Katowic:)
Tym razem mieliśmy miejsca, prawie na zewnątrz spodka, ale w związku z tym, że było dużo wolnych miejsc, umościliśmy się troszkę niżej:) O dziwo, nasze były dużo fajniejsze niż poprzednie, nie dosyć, że lepiej widzieliśmy miejsce gdzie spadała piłeczka, to jeszcze mieliśmy dużo więcej miejsca i swobody:) Przynajmniej mogliśmy głośno komentować poczynania wszystkich w koło:) Mecze były bardzo fajne, wprost nie można się było oderwać:D Plan na wieczór był prosty, zmywamy się wcześniej i robimy napad na KFC:D To jedyny punkt, który nie wypalił;D Ale od początku:) Rano kupiliśmy bilety moim rodzicom, ponieważ chcieli zobaczyć pokazowy mecz Agnieszki Radwańskiej. ( Który był świetny!! Zabawny, spontaniczny i porywający:) ) Jakaż była nasza radość, kiedy wraz z rodzicami przyjechały skrzydełka z KFC:D Haha Mecz + skrzydełka, czegóż kibic może chcieć więcej?:D
Po meczu Agi, korzystając z tego, że mogliśmy pospacerować bez bagażu, poszliśmy zobaczyć do kogo ustawiła się taka długa kolejka w Holu:D Kiedy usłyszeliśmy piski, wszystko było jasne, Agnieszka rozdawała autografy:) Nie jestem maniakiem zbierania podpisów, więc popatrzyłam tylko i poszliśmy dalej spacerować i unikać dziewczyn z Taurona. Tak, napisałam unikać, Damian doszedł do wniosku, że, coś jest nie tak, po tym jak trzecia z kolei zaczepiła go, o wypełnienie ankiety:D
Podsumowując, zabawa była przednia. Wreszcie przekonałam Damiana, że tenis jest boski!! Co prawda, przyznał mi rację i wydaje się entuzjastycznie nastawiony, ale ja sądzę, że i tak chodzi tylko o te krótkie spódniczki zawodniczek:D Tak czy siak, wszystkie cele zostały osiągnięte i jeszcze zyskałam partnera do gry:D Poniżej kilka fotek z tych fantastycznych dwóch dni:D
Ps. Byłabym zapomniała o najważniejszym haśle dnia: "Sadi zjedz kasztanka, bo jak jesteś głodna, jesteś straszną Divą", heh stąd moja śłit focia z czekoladką:D
Zdjęcia: d.



















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz