Kategorie

Archiwum

27.08.2013

...Kulturalnie o drogach...

     Pobyt w Zakopanem już dawno za mną, a wciąż z Danem przypominamy sobie te miłe chwile spędzone w samochodzie poruszając się po Zakopiance (częściej w korku) oraz po drogach w centrum miasta. Nie da się nawet porównać kultury panującej na tatrzańskich drogach do tej, z którą na co dzień spotykamy się na Śląsku!! Oto dlaczego:

Wpuszczanie samochodów z drogi podporządkowanej na główną.

     To niesamowite, ale w górach praktycznie w ogóle nie mieliśmy problemu z wyjazdem z dróg podporządkowanych. Na Śląsku jeżeli nie wepchniesz się "siłą" na główną ulicę, to możesz co najwyżej liczyć, że pojedzie jakiś Niemiec, który Cię wpuści. Jest diametralna różnica w Zakopanem - tam w ogóle się nie czeka!! Kierowcy od razu mrugają światłami, bądź zapraszają gestem do włączenia się do ruchu.

Przepuszczanie pieszych na pasach.

     To kolejna rzecz wyróżniająca zakopiańczyków od reszty świata. Na żadnym przejściu nie czekaliśmy dłużej niż przejazdu jednego samochodu i to w centrum - gdzie ruch jest spory w okresie wakacji. W Rudzie Śląskiej, jeżeli chcesz przejść na pasach to musisz swoje odczekać. Jeżeli widzisz sznur aut, to od razu możesz sobie wygodnie przystanąć i zapaść w letarg, bo trochę sobie postoisz. Co więcej w górach w ogóle nie ma kierowców przyśpieszających przed przejściem, byle tylko wyprzedzić pieszego i wjechać na pasy szybciej niż on zdąży na nie wejść.

Jazda zgodnie z przepisami.

     Nie dalej jak wczoraj byłam na spacerze i minęły mnie dwa samochody pędzące lekko pod stówkę, na głównej drodze w mojej mieścinie - z ograniczeniem do 50-tki. Nie zobaczysz czegoś takiego w Zakopanem. Co prawda, na Zakopiance z żadnej strony nie jest blisko do autostrady, ale kierowcy grzecznie jechali przepisowo, nie wyprzedzali się na złamanie karku - na podwójnej ciągłej, na drugiego, trzeciego ani piątego - ani nie wyprzedzali Cię byle być przed Tobą na światłach i zyskać jakieś 2 sekundy.

Cierpliwość.

     Śląskim kierowcom brakuje cierpliwości. Jeżeli tylko jedziesz wolniej, bo najzwyczajniej w świecie nie znasz drogi, zaczynają trąbić albo wyprzedzać Cię z wymownym wychylaniem się przez okno w celu zobaczenie co to za łamaga jedzie. Na Podhalu nic takiego nie ma miejsca. Kierowcy są wyrozumiali i nie obawiasz się, że jeżeli na chwilę zwolnisz i się rozejrzysz - ogłuchniesz od jazgotu klaksonów.*

     Nie wiem czy wynika to z faktu, że Zakopiańczycy zdają sobie sprawę, że utrzymują się głównie z turystyki i dlatego tak dbają o przyjezdnych, czy po prostu mają to w genach. Zachęcam jednak wszystkich do zwrócenia uwagi na to, jak przyjemnie jeździ się po podhalańskich drogach i jestem pewna, że nie jest to tylko zasługa pięknego widoku na tatry.

* Jedyne osoby nie zaliczające się do opisanej uprzejmości to kierowcy pojazdów z innymi tablicami niż KTT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz