Kategorie

Archiwum

9.02.2013

...trening...

Zaczynam chyba cierpieć na chroniczny brak cierpliwości. Siadam do kompa, po chwili wstaję bo bolą mnie oczy z monitora. Kładę się, żeby poczytać, za chwilę wstaję bo jestem znudzona, nie wiem czy bardziej książką czy leżeniem:/ I tak w kółko. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Do tego ciągle chodzę zmęczona i nie wiem co mam zrobić bo jakoś wydłużenie godzin snu nie skutkuje. 

Jedynie "program treningowy" jestem w stanie regularnie wykonywać. W tym miesiącu troszkę go skorygowałam, zaczęłam ćwiczyć na siłowni i ustaliłyśmy z instruktorką, że póki co nie będę ćwiczyć w domu, tak dużo jak dotychczas. Poniższa tabela prezentuje styczniowy plan treningowy, którego głównym zadaniem była redukcja tkanki tłuszczowej, co udało się tylko poniekąd. 

Ostatni pomiar poziomu tkanki tłuszczowej troszkę mnie zdziwił. Wizualnie jest duża różnica, przynajmniej ja widzę wyraźną różnicę w okresie ostatnich 2-3 miesięcy. Niestety nie miałam wtedy możliwości wykonania żadnych pomiarów. A teraz nie jestem sobie w stanie wszystkiego przypomnieć:D Jestem pewna, że zawartość tłuszczu jest w tej chwili na poziomie 17%, a masa mięśniowa na poziomie 45%. Wynik podobno jest dobry i nie mam się czym martwić, ponieważ jeżeli zwiększę ilość masy mięśniowej, spalę więcej tej tłuszczowej. O TO CHODZI!!:)



Krótkie wyjaśnienie do powyżej tabeli:

Skalpel - to popularne wśród blogerek ćwiczenia Ewy Chodakowskiej dołączone do miesięcznika Shape. Broniłam się przed tym internetowym szałem jak mogłam. Niestety znudzenie, do jakiego doprowadziło mnie ciągłe męczenie p90x od kilku miesięcy, zmusiło mnie do poszukania czegoś nowego. Wybrałam ćwiczenia z Ewą, bo chciałam sprawdzić czy wszystkie ochy i achy są uzasadnione. Ćwiczenia rzeczywiście, są bardzo przyjemne, pozwalają na ładne zarysowanie mięśni; mnie szczególnie przypadł do gustu aktualny wygląd mojego brzucha :D W rubryce "skalpel" mieszczą się również ćwiczenia z Kilera, to właśnie dzięki niemu zwalczyłam zalegający na brzuchu tłuszcz :) 

Poręcze - to jak nazwa wskazuje, ćwiczenia na poręczach stacjonarnych. W zależności od humoru, albo się na ich podciągam albo opieram i podciągam nogi do góry. 

Przysiady - planowałam dziennie robić 50 przysiadów bez obciążenia. Uważam, że całkiem nieźle mi poszło i trzymałam się sztywno planu. Niestety póki co mam sobie je odpuścić i skupić się na treningu na siłowni, tak żeby nie przemęczać mięśni. 

Bieg - to oczywiście moje ulubione bieganie po okolicy. Myślałam, że bieganie na bieżni i w terenie niewiele się od siebie różni. Niesamowite jak się myliłam. Bieżnia jest po prostu nudna!! bez słuchawek na uszach chyba bym umarła. Jedynym plusem jest to, że można regulować sobie prędkość biegu, przy ćwiczeniach interwałowych jest to bardzo pomocne. 

Shoulders - to zestaw ćwiczeń  p90x przeznaczonych na ramiona. Program jest bardzo fajny, ale i męczący, jednak jestem nim już znudzona i przy ćwiczeniach siłowych na siłowni, został póki co wykreślony z zestawu ćwiczeń. 

Brzuch - to zestaw różnych ćwiczeń, które dobieram sobie w różnych konfiguracjach według humoru. Ćwiczenia te wykonuję stosunkowo rzadko, ponieważ skalpel na razie wystarcza.

Pompki - jakiś czas temu znalazłam w sieci program, który pomagał w wykonaniu docelowo 100 pompek. Mój rekord to 18-22-16-16-22. Sama nie wiem czy teraz powinnam dalej robić te pompki czy nie;D Hmm znając mnie to i tak będę, tyle że muszę się do tego zabrać solidniej i systematyczniej:D 

Na siłowni skończyłam właśnie 2 tydzień treningu wytrzymałościowego i mam wrażenie, że ćwiczyłam za mało. Ciągle powtarzam sobie, że nie można mięśni i organizmu przeciążać... ehhh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz