...Dawno niczego nie pisałam, i jak zwykle zamierzam się wytłumaczyć:) Najzwyczajniej w świecie brakuje mi czasu, żeby zrobić wszystko na co mam ochotę. Ostatni tydzień był naprawdę intensywny. A tyle rzeczy jeszcze do zrobienia!! W ogolę nie ruszyłam jeszcze tematu pracy magisterskiej czy świątecznych porządków!!...
...Cały poprzedni weekend spędziłam pod hasłem prognozowanie i symulacje. Zaskoczyłam samą siebie, że tym razem, pomimo tego, że projekt jak żywo przypominał ten zeszło semestralny i również nie bardzo wiedziałam, jak się do tego zabrać, nie poddałam się i metodą prób i błędów doszłam do tego jak powinien wyglądać efekt końcowy. W sobotę zrobiłam sobie prawdziwy maraton, rano wymyślanie zadań z badań operacyjnych, popołudniu i wieczorem praca, w nocy pis:D W niedzielę również zarwałam nockę, a w poniedziałek kombinowałam aż do 3 nad ranem. Zasypianie z myślą wstawania o za 3.5h nie jest fajne:P Prawdą jest, że mogłam go przygotować lepiej, staranniej i bezbłędnie, niestety praca trzy noce pod rząd jest okropna i marzyłam już tylko o wygodnym łóżku i miękkiej poduszce. W wtorek kiedy oddawaliśmy projekty, moja grupa wyglądała pięknie, wszyscy szarzy i niewyspani, ale z drukowanymi materiałami w ręce:)...
...Oczywiście nie było mowy o odpoczynku, czekał na mnie stos zdjęć do obróbki, i kolejne projekty do zrobienia. Ostatnio mam wrażenie, że nic nie robię tylko kolejne projekty, a w końcu nie jestem na specjalizacji z nimi związanej!! No tak... zapomniałam zupełnie, że przed pisem przez kilka dni męczyłam, projekt z logistyki, na której specjalnie się nie znam, a wykładowca z powodu L4, jest nieobecny cały semestr i do wszystkiego musimy dochodzić sami...
...Wszelkie trudy odbiłam sobie w środę. W związku z tym, że w planie ten dzień widnieje jako wolny, postanowiłam troszkę umilić sobie życie i zrobić najazd na sklepy:) Oczywiście nie było to dokładnie tak. Mianowicie, święta zbliżają się wielkimi krokami. Normalnie w listopadzie mam już skompletowane prezenty dla wszystkich, a tym razem zagapiłam się i środa okazała się idealnym dniem na świąteczny wypad. Skoro byłam już w Katowicach, zawitałam o 18 do Oka Miasta, gdzie miała miejsce prelekcja pt. Spotkania z Górami... czyli Klub Wysokogórski zaprasza do Oka Miasta. Jestem troszkę zaskoczona, że pomimo tego, że zawsze uważałam alpinistów za szaleńców, opowieść nt. wyprawy na Lhotse, bardzo mi się spodobała. Początkowo wybrałam się tylko, jako wsparcie dla mojego dobrego kolegi, który od niedawna zasiada w zarządzie klubu wysokogórskiego w Katowicach ( czego szczerze mu gratuluję!!), w końcu wsparcie znajomych jest zawsze miłe. Jak się jednak okazało, impreza bardzo mi się spodobała i nie żałuję, że się na nią wybrałam:)...
...W czwartek, po bardzo miłym i roześmianym poranku, okazało się, że trzeba odrobić zaległy wykład i siedziałam na uczelni zamiast do 11, do 16:/ Wróciłam, wykończona jak po maratonie i miałam ochotę kogoś rozszarpać:/ Całą frustrację przelałam na śnieg. Wiem, że brzmi to zabawnie, ale brakuje mi biegania i moich 10 km, które wreszcie jestem w stanie osiągnąć. Jakoś nie mogę się przekonać, do biegania po śniegu. W końcu nie chcę skończyć w gipsie, bądź gorzej. Chyba nie pozostanie mi nic innego, jak na zimowy czas zapisać się na siłownię. W sumie to niezły pomysł, wpierw trening siły później jakieś cardio:)...
...Wiem, że ten post wygląda jak narzekanie, na wszystko. Nie jest tak jednak. Dzięki tylu obowiązkom, przeleciał już listopad ( mój najbardziej płaczliwy miesiąc), święta za pasem, a czasu na myślenie o smutnych i przytłaczających rzeczach po prostu nie ma:)...
...Jutro wkleję trochę zdjęć, kilka się nazbierało w międzyczasie, ale nawet nie chce mi się ich dziś obrobić. Popełniłam dziś kardynalny błąd. Byłam już tak zmęczona, spaniem po 4-5h. że popołudniu na chwilkę zamknęłam oczy, żeby odpocząć. Obudziłam się 4h później totalnie rozbita, z myślą, że już rano. Jak zwykle po popołudniowych drzemkach rozbolała mnie głowa i czuję się okropnie:/ W związku z tym lecę do łóżka oglądać Archiwum X:D...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz