Kategorie

Archiwum

17.12.2011

...Kopalnia Wujek...

...Tradycją już praktycznie jest, że popołudnie 16 grudnia, spędzam na Kopalni Wujek, upamiętniając zamordowanych tam górników. Jest to jedna z moich ulubionych fotograficznych uroczystości, jednak nie znaczy to, że jest jedną z najtrudniejszych. Wszystko z powodu, dosyć osobliwych rzeczy, które za każdym razem mają miejsce. Dwa lata temu tak mocno sypał śnieg i tak zła była organizacja, że robiłam zdjęcia klęcząc na śniegu, cała zasypana, przegoniona trzy razy na inne miejsce i zmarznięta. W zeszłym roku jak weszłam do Muzeum to już nie mogłam z niego wyjść, aż Prezydent przyjechał, zwiedził  i opuścił Izbę Pamięci. W tym roku myślałam, że już nic złego nie może się stać, w końcu cały czas mamy temperaturę powyżej zera!! A tu niespodzianka, po pierwsze w Kościele, BOR przeszedł sam siebie, zostawiając dla mediów tak mało miejsca, że staliśmy jeden na drugim. Pod pomnikiem, kiedy zajęłam sobie idealną pozycję w pierwszym rzędzie, zaczęło lać!! Chcąc nie chcąc musiałam się wycofać i schować aparat. Wiał tak silny wiatr, że jeden parasol został pokonany i skończył w kawałkach:D  Na szczęście przestało padać na krótko przed oficjalną częścią ceremonii i kiedy przyjechał Prezydent, już tylko wiało. Planowałam wrócić na moje strategiczne miejsce, ale niestety była tam już chmara innych fotoreporterów!! Jedno szczęście, że jestem taka mała i wszędzie się wepchnę:D Fotki porobione, Leszek nawet śmiał się, że walczę o każde zdjęcie jak mały lew:D Zapomniałam jeszcze nadmienić, że szopka zaczęła się tuż po naszym przyjeździe, ponieważ okazało się, że nasz zleceniodawca zapomniał wyrobić Nam akredytacje i musieliśmy sami sobie je załatwić na kolanie!! Cała impreza z okazji 30-lecia została uwieńczona koncertem, który dziś można zobaczyć w TVP o 22.35:) Krótko mówiąc, Wujek pozostaje jednym z najfajniejszych wydarzeń w roku, pomimo tego, że wróciłam przemoknięta, przemarznięta do szpiku kości i z przemęczonymi mięśniami;D...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz